Weronika Marzęda 19-letnia Ostrowianka została jedną z 25. finalistek Konkursu Miss Polski 2014. Pod koniec czerwca podczas gali półfinałowej w Kozienicach pokonała 20 konkurentek i w wielkim finale będzie walczyła o koronę i tytuł najpiękniejszej Polki. Gala odbędzie się w grudniu w Krynicy Zdrój.
- Czytelnicy „Przeglądu Lubartowskiego” chcieliby bliżej poznać piękną Weronikę Marzędę. Jaka jest Weronika, czym się interesuje, co robi?
Mam 19 lat i jestem byłą studentką europeistyki. Byłą, bo od października zmieniam kierunek na dziennikarstwo i prawdopodobnie przeprowadzam się do Warszawy. Nie mam konkretnych zainteresowań, pasji ani hobby. Ciągle staram się robić coś nowego. Chociaż swoją przyszłość wiążę z modą. Moim marzeniem jest założenie własnej marki ubrań. Od dziecka projektuję różne kreacje, pomysłów wciąż nie brakuje – ale jak na razie tylko na papierze. Teraz mam wakacje, dlatego więcej czasu poświęcam na spotkania ze znajomymi i podróżowaniu.
- Jak pogodzisz obowiązki studentki z przygotowaniami do Gali Finałowej Miss Polski 2014?
Mam zamiar studiować zaocznie. Modelka musi być dyspozycyjna, a ja mam mnóstwo zleceń, dlatego studia zaoczne są najlepszą opcją. Galę półfinałową poprzedza 12-dniowe zgrupowanie. Myślę, że opuszczenie jednego weekendu na zgrupowanie nie będzie problemem.
- Dostałaś się do finału. Jakie to uczucie, gdy stoisz na scenie po pełnym emocji i stresów półfinale i czekasz na werdykt?
Ze stresem u mnie jest tak, że pojawia się za kulisami, a kiedy już wyjdę na scenę, czuję się jak ryba w wodzie. Podczas czekania na werdykt stres jest nieunikniony. Na gali półfinałowej było 48 dziewczyn, po dwóch prezentacjach wybrano 30, następnie po kolejnych dwóch wybrano 24 dziewczyny, które przechodzą do finału. Wyobraźcie sobie, że to ja byłam ta pechową, dwa razy wyczytaną na końcu. Pamiętam tylko, że wcale nie traciłam nadziei, nawet kiedy usłyszałam „a która dziewczyna jest ta ostatnią szczęśliwą?” Po usłyszeniu swojego numerka poczułam ogromną ulgę i radość, że kolejny raz mam szansę być w finale konkursu najpiękniejszych kobiet w Polsce.
- Jak to się stało, że zgłosiłaś się do konkursu Miss Polski Lubelszczyzny?
W 2011 roku wzięłam udział w Konkursie Miss Lubelszczyzny Nastolatek. Zostałam drugą wicemiss, przede mną była taka sama droga: ćwierćfinał, półfinał i w końcu udało się – Finał Miss Polski Nastolatek 2011! Tam zaczęłam poznawać i interesować się światem miss. Początkiem przygody z wyborami miss było dostanie się do pierwszej dziesiątki Miss Polski Nastolatek. Już wtedy wiedziałam, że wezmę udział w konkursie Miss Polski. Musiałam tylko zdać maturę. Nikt nie musiał mnie do tego namawiać. Zgłoszenie się do konkursu regionalnego Miss Nastolatek było spontaniczną decyzją. Finał Miss Nastolatek przybliżył mi ten świat i pokazał mi, jaką dziewczyną trzeba być, żeby daleko zajść. Dlatego uważam, że teraz dopiero jestem gotowa na konkurs piękności.
- Jak zmieniło się Twoje życie po Gali Półfinałowej. Czujesz, że jesteś rozpoznawana na ulicy?
Na tym szczeblu, po gali półfinałowej moje życie nie rożni się niczym specjalnym, dostaje tylko więcej propozycji pracy jako modelka z warszawskich agencji. Więcej szumu wokół finalistek jest dopiero bliżej finału, a już nie mówię, co dzieje się po…
- Jesteś gotowa na jeszcze większe zmiany już po wielkim finale?
Na zmiany jestem gotowa. Wiem jak wiele korzyści można czerpać po finale Miss Polski. Gdybym dostała się do finałowej dziesiątki, a nie mówię już, gdybym zdobyła, któryś z tytułów… Wyjeżdża się wtedy na międzynarodowe konkursy piękności, których jest mnóstwo w każdym zakątku świata. Miss Polski to promocja swojej osoby, co znaczy, że nie tylko kojarzy się to z pracą modelki. Ten konkurs otwiera wiele drzwi, daje rozmaite możliwości, które ja chciałabym wykorzystać.
Dziękujemy za rozmowę. Życzymy sukcesów i obiecujemy trzymać kciuki podczas gali finałowej w grudniu w Krynicy Zdrój.