Choć Marian Bober, okazał się najlepszym kandydatem na to stanowisko uzyskując zdecydowane poparcie komisji konkursowej, dyrektorem zamiast na pięć lat, decyzją burmistrza Janusza Bodziackiego, będzie tylko rok – dowiedział się Przegląd Lubartowski.
Przypomnijmy, że konkurs na dyrektora SP3 w Lubartowie zorganizował Urząd Miasta. Startował w nim Marian Bober, dotychczasowy dyrektor, który z powodzeniem radził sobie z zarządzaniem szkołą i Aleksandra Berger, nauczycielka wychowania fizycznego, która była w ostatnich wyborach samorządowych dwójką na liście PiS do Rady Miasta, tuż za burmistrzem Januszem Bodziackim.
Komisja już 17 lipca wyłoniła nowego dyrektora. Zgodnie z prawem to jednak organ prowadzący, jakim w przypadku miejskiej szkoły jest burmistrz, powinien wręczyć Boberowi powołanie. Burmistrzowi Bodziackiemu jednak się z tym nie śpieszyło. Choć od dnia rozstrzygnięcia konkursu minęło grubo ponad 30 dni, burmistrz powołał na stanowisko dyrektora Mariana Bobera dopiero w piątek 29 sierpnia – na dwa dni przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego.
Mało tego, choć w dokumentacji konkursowej zapisano, że osoba która wygra konkurs placówką kierować będzie przez najbliższe 5 lat to burmistrz osobiście zdecydował, że Marian Bober szkołą kierował będzie tylko przez najbliższy rok. Sam burmistrz wcześniej zatwierdził wybór komisji konkursowej. a tym samym całą procedurę.
Jak dowiedział się nieoficjalnie „Przegląd” burmistrz Bodziacki w ostatnim czasie „zapraszał” do magistratu nauczycieli z „trójki” proponując im kierowanie szkołą przez najbliższy rok, jednak nikt nie zdecydował się na takie rozwiązanie.
Rozpoczęcie nowego roku w „trójce” przebiegło spokojnie choć uczestniczyli w nim dyr. Bober i Burmistrz Bodziacki. Żaden nie odniósł się do całej sytuacji. Jak powiedział „Przeglądowi” dyr.Marian Bober jest zdruzgotany całą sytuacją.
Pytany o to dlaczego powołał Mariana Bobera na stanowisko dyrektora na rok, choć w ogłoszeniu konkursowym zapisana była 5 letnia kadencja, burmistrz Bodziacki odpowiedział nam, że w uzasadnieniu, które przedstawił dyrektorowi Boberowi jest wyjaśnienie, które on zaakceptował i zgodził się na roczną kadencję.
Tymczasem Marian Bober poinformował „Przegląd”, że żadnego uzasadnienia skrócenia decyzji nie było, a w piśmie które otrzymał, były te same zapisy co w zarządzeniu burmistrza czyli stwierdzenie, o powierzeniu kierowania szkołą na rok oraz ogólne zapisy z prawa oświatowego.
– Wygrałem konkurs na kierowanie szkołą przez kolejne 5 lat tymczasem po przeciąganiu do granic możliwości mojego powołania burmistrz wręczył mi powołanie a następnie przez gońca dostarczył zarządzenie z którego wynika, że szkołą mam kierować tylko przez rok.
Choć w opinii burmistrza jego działania są „prawnie dopuszczalne” to Marian Bober nie zgadza się i zapowiada podjęcie stosownych kroków prawnych, bo zgodnie z prawem burmistrz nie miał prawa powołać go na rok – Stosowne zawiadomienie złożyłem już do nadzoru prawnego wojewody lubelskiego – mówi.
Swoje działanie zapowiadają też związki zawodowe działające w szkole i Rada Rodziców. Jak nam powiedział anonimowo jej przedstawiciel czujemy się oszukani decyzją Burmistrza Bodziackiego i nie zostawimy tak tej sprawy. Zapowiada się więc bardzo gorący początek nowego roku szkolnego.
To kolejna kontrowersyjna sytuacja w miejskiej oświacie. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku ze stanowiskiem dyrektora pożegnał się Radosław Borzęcki, wieloletni dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Lubartowie. Ta decyzja zbulwersowała mieszkańców Lubartowa i rodziców z tej szkoły, którzy protestowali pod szkołą, pisali petycje, którą podpisało kilkuset rodziców i uczniów. Nie przekonało to jednak burmistrza i Radosław Borzęcki jest dziś dyrektorem ale jednego z lubelskich liceów. Wcześniej bo już za początku rządów J.Bodziackiego w mieście ze stanowiskiem pożegnał się naczelnik Wydziału Oświaty lubartowskiego magistratu Stanisław Jendnous za nie odzyskanie subwencji oświatowej od gminy Lubartów, która w momencie powstawania spornej zaległości kierował nie nikt inny jak obecny burmistrz Janusz Bodziacki. Stanisław Jednous wygrał sprawę w sądzie pracy.