Bóbr człowiekowi wilkiem

Takich jam na swoim podwórku mieszkanka Kolonii Ostrów ma kilka (fot. PL)

Położoną przy kanale rzeki Wieprz posesję upodobały sobie bobry i regularnie dokuczają mieszkającej tam kobiecie.

Na podwórku roi się od jam, a w komórce zwierzęta urządziły sobie mały basen. Zdaniem kobiety, ratunkiem byłoby wycięcie zagrażających zabudowaniom drzew. Na to jednak nie ma ani sił ani środków. Bywa że bobry chodzą po podwórku niczym krowy po pastwisku.

Konstrukcja komórki została przez bobry zniszczona. Tylko czekać, kiedy się zawali na "basen" wykopany przez bobry (fot. PL)

Konstrukcja komórki została przez bobry zniszczona. Tylko czekać, kiedy się zawali na „basen” wykopany przez bobry (fot. PL)

Bobry nawiedzają posesję mieszkanki Kolonii Ostrów od roku. – W komórce wykopały dół i urządziły sobie basen i przychodzą się kąpać – opowiada Stanisława Ciołek. – W drugiej komórce taki dół wykotłowały, że się prawie cała zapadła. Przez podwórko też nie da się bezpiecznie przejść. Trzeba się dobrze przyjrzeć na te ich nory i doły, żeby nie wpaść i nogi nie złamać. Koło domu wykopały jeden to pękł tynk na ścianie – a to stara chałupa jest to i przecież zawalić się w końcu może – dodaje.

Bobrom wciąż mało

Pani Stanisława przyznaje, że najgorsze jest to, że zwierzęta wracają. – Kiedyś przywieźli mi przyczepę ziemi, zawalili te doły po kolei. Chwilę był spokój, ale bobry kopią nowe. Jak ziemia zamarzła to nie było jak tego ruszyć – żali się staruszka.

Sąsiedzi robią, co mogą

W miarę możliwości pomagają mieszkańcy wsi. – Węgiel trzeba było przewieźć, bo taki dół to by się z nim zapadł, drzewo też poprzenosiliśmy; co możemy, to pomagamy – mówi sąsiad Pani Stanisławy, Jacek Szlendak. – One, jak szkolone, po podwórku czasami chodzą w biały dzień, w ogóle się nie chowają. W lecie to się tu pasły jak u siebie, wyganiać trzeba było. A takie łagodne jak w bajkach to nie są, o nie. Potrafią się rzucić na człowieka – relacjonuje.

Mają po co wracać

Obecnie największym problemem Pani Stanisławy są stojące przy domu drzewa, które lada dzień mogą paść ofiarą bobrów. – Jak mi się takie drzewo na chałupę zawali to będzie koniec ze mną. Jedyne rozwiązanie to wyciąć te drzewa, co rosną przy posesji i usunąć karpy. Wtedy może się stąd wyniosą. Sama nie dam sobie rady, tu jest ich całe gniazdo. Duże i małe. Robią sobie, co chcą – załamuje ręce.

Takich "niespodzianek" jest na podwórku więcej (fot. PL)

Takich „niespodzianek” jest na podwórku więcej (fot. PL)

Gmina pomoże

Sprawę bobrów na posesji Stanisławy Ciołek rozwiązać może wycinka drzew. Wójt gminy Michów Janusz Jankowski obiecuje pomoc. – Zaczęliśmy od naprawy drogi przez wieś, bo i tam zwierzęta porobiły takie szkody, że cięższy samochód z kruszywem nie dojedzie. Wydaliśmy też już zgodę na wycinkę drzew rosnących na posesji i te drzewa pracownicy gminy usuną. Niestety kilka sztuk rośnie na działce Agencji Nieruchomości Skarbu Państwa, dlatego wystąpimy do właściciela o wyrażenie zgody na wycinkę. Też je w końcu usuniemy, aby nie zagrażały bezpieczeństwu tej Pani. Do tego czasu dowieziemy piasku do bieżącego zasypywania dziur czynionych przez bobry. Mam nadzieję, że po wycince drzew zwierzęta przeniosą się w miejsce gdzie nie będą przeszkadzać – dodaje wójt Jankowski.

Bobrów coraz więcej

Populacja bobrów stale rośnie, rośnie też skala odszkodowań za szkody czynione przez zwierzęta. W 2014 r. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska RDOŚ rozpatrzyła ponad czterysta pięćdziesiąt wniosków wypłacając ponad 1 mln 300 tysięcy złotych odszkodowań. Rok wcześniej była to kwota o  ponad 400 tysięcy niższa.


http://lubartowski.pl/ogloszenia


Comments are closed.